środa, 26 marca 2014

Lotnicho today







Rysianka czeka

Ogłaszam niedzielny wypad na Rysiankę. Trasa jak zwykle. Wszyscy znają. Zbiórka o 7.00 na eklerku. Powrót kolo 19. Krokusy przysypał śnieg, więc jest szansa, że znajdziemy więcej niż trzy.                                              http://www.rysianka.vot.pl/rysianka/web/index.php/zdjecia                                                             Dla niezdecydowanych takie fajne widoczki. Brunetka  

niedziela, 23 marca 2014

Nakarm psa ze schroniska

Wystarczy kliknąć, ale najpierw przeczytaj. Brunetka      http://www.karmiepsiaki.pl/

Nasza karawana w piach się wciska, tonie w nim jak stu tonowa łódź....

Na trasę wyruszyli i dotarli do mety a potem do domku nr 5, gdzie była meta czy coś w tym stylu : Carlos i Carlosowa, Markiza i Fokki, Ania i Łaćka oraz Brunio z Prezeską. Po drodze do PK 1 przeprawiliśmy się przez most, pieski musiały pokonać Przemszę wpław. Łacinkę porwał nurt i nie mogła wyjść na brzeg. Bardzo dziękujemy Pani od berneńczyków, która bez namysłu narażając się na kąpiel w rzece uratowała naszą królewnę. Jak się domyślacie, miałyśmy juz serdecznie dosyć. Para poszła uszami, ruszyłyśmy dalej. Trasa piękna widokowo, o dużych walorach przyrodniczych. Na bagnach znajdują się specjalne kładki po których można spacerować i podziwiać to, co Psiodlot lubi najbardziej czyli brejowate błoto. Znajdują się tu też wieże widokowe. Do PK 3 doszliśmy siłą woli i nadzieją na znalezienie wody. Tutaj zrobiliśmy sobie przerwę. Woda w rzece była lodowata, schłodziła nasze ugotowane stopy. Teraz już wiemy co to znaczy oaza. Do PK 4 szliśmy właściwą częścią Pustyni Błędowskiej. Na końcu miałyśmy do pokonania strome wzniesienie. Myślałam, że wejdziemy tam na czterech, będziemy się czołgać. Powiem szczerze, niewiele brakowało. Bez chwili przerwy ruszyliśmy do PK 5. Tą część trasy pokonaliśmy intuicyjnie. Na szczęście instynkt przetrwania nas nie zawiódł, odnależliśmy rzeczkę i PK 5. Teraz było już z górki. Trochę błota, mniej piachu i żaby piętrusy. Poinformowaliśmy wóz techniczny o naszym rychłym nadejściu i dziarsko wbiegliśmy na metę. Tam oprócz Fryderyka nikt na nas nie czekał... Tłum się leniwie przechadzał...Sędziego ni ch....No tak! Przecież trzeba iść do domku nr 5! Tam oddaliśmy karty. Wkurzone nie zjadłyśmy nawet obiadu, poszłyśmy posiedzieć w ciszy na parkingu. Jest nam przykro, że za 50 zł wpisowego nie dostaliśmy nawet dyplomu lub laurki. Pewnie organizator nie miał czasu wydrukować, bo mu się teeeeele ludziów nalazło, po jakom cholere to jo ni wim. Daga nas nie zabiła, dałyśmy radę. Zabiłyśmy pustynię, wypruły z niej flaki i nasikały na jej grób( to Brunio). Jesteśmy świetne. Za miesiąc znowu pojedziemy, a co! To było najtrudniejsze 19 km jakie przeszłam. Polecam wszystkim. Brunetka



Przeprawa przez most



PK 2







Oaza


Co się kurna gapisz! Dajesz, dajesz...



Nie ma, nie ma wody na pustyni...











Wóz techniczny i sam seks