niedziela, 9 października 2016

Dogtrekking i szoping :)

Sobotnie przedpołudnie spędziliśmy na zawodach, które od samego początku wzbudzały nasze emocje. Wszak to nasz teren, gramy u siebie. Przyjechali nasi znajomi z zawodów Pucharu Polski, Hifica, Dog Store, Salon Gizell, Monika z Polarexu. Miło było spotkać się z Wami :)  



Trasa z centrum handlowego na lotnisko była bardzo dobrze zabezpieczona, gdyby jeszcze zawodnicy faktycznie stosowali się do zasad ruchu drogowego nie miałabym do niczego zarzutów. Już dzieci w przedszkolu wiedzą, którą stroną drogi należy się poruszać. A przebiegania ul. Płażyńskiego, gdzie jest dozwolone 70 km/h to kompletny brak rozsądku. Czego to ludzie nie wymyślą jak im się nie chce biegać a idą na dłuższą trasę. A ambicja podpowiada, że trzeba te zawody wygrać :) 
Bufet mijaliśmy dwa razy, posiłek na mecie bardzo dobry :) nawet się Ewa załapała, chociaż bardzo chciała się zgubić, ale nie pozwoliliśmy na to. Szkoda, że pogoda była kiepska, bo te zawody były superowe organizacyjnie. Można mieć jedynie zastrzeżenia do losowania nagród  przed umówionym czasem. Nam się udało, bo byliśmy czujni. Jak zawsze :) 
A tak na koniec dla wszystkich debiutantów jedna rada; jeśli podczas zawodów macie nas w zasięgu wzroku to nie musicie robić z siebie palantów udając biegaczy, łamać sobie nóg na błotku czy jeszcze wielu innych durnych rzeczy. Jeśli nas widzicie to znaczy, że i tak przyjdziecie na końcu stawki. A już zupełnie nie rozumiem po co startować w dogtrekkingu bez psa, którego wyjmuje się z auta na rozdanie dyplomów :) to ma być spacer z psem, jego frajda. I jeszcze jedno, szybszym zawodnikom schodzi się z drogi, nie ważne, czy wracają z punktu, czy wyprzedzają. 













niedziela, 2 października 2016

Śląski Katyń, zapomniany kamieniołom i wyschnięte stawy




 Pierwszą niedzielę października postanowiliśmy wykorzystać na dłuższy spacer w nieznanym terenie. Zrobił się całkiem zacny 18 kilometrowy spacer w pięknej jesiennej scenerii. 

 Pojechaliśmy do miejscowości Barut, gdzie w lesie w pobliżu stawu Hubertus i rezerwatu o tej samej nazwie znajduje się miejsce pomordowania żołnierzy AK. O samej zbrodni nie będę się rozpisywać, zachęcam do lektury ciekawych artykułów w internecie. Dla mnie najważniejsze jest, by pamiętać o tych zbrodniach, mówić o nich i odwiedzać miejsca kaźni. Wszak zbrodniarzom chodziło o to, by prawda nie wyszła na jaw, by nikt się o ich czynach nie dowiedział. 



 W pobliżu Polany Śmierci znajduje się oddział szpitala psychiatrycznego w Toszku. Na jego teren nie można wchodzić. Nie można również wprowadzać psów do rezerwatu, więc my szliśmy jego granicą korzystając z naszej ulubionej mapy Powiat gliwicki dla Aktywnych. Oznakowanie szlaków turystycznych pozostawia wiele do życzenia, rowerowe bez zarzutów.
 Już na początku wyprawy przekonaliśmy się o rozmiarach tegorocznej suszy. Staw praktycznie wysechł, okoliczne potoki też w zasadzie nie istniały.


 Na szczęście w leśnej głuszy znaleźliśmy urokliwe bajoro o cudownym mikroklimacie. Pieski się wytaplały i ruszyliśmy dalej.

 Większość ścieżek jest piaszczysta.
 W końcu dotarliśmy do wsi Dąbrówka. Kontynuowaliśmy spacer niebieskim szlakiem. Chcieliśmy zobaczyć nieczynny kamieniołom Łabowice. Jego odnalezienie nie było proste, ale było warto. W kamieniołomie mieszkają teraz sarenki, które były niezadowolone z naszej nieproszonej wizyty.




 Wracaliśmy prostą asfaltowa drogą. Jest to żółta ścieżka rowerowa, pomimo małego ruchu nie polecam, lepiej spacerować lasem, niż wąchać asfalt. Te okolice są idealne na dogtrekking!