"To nie był łatwy dystans. Bagna, szuwary...."
Na starcie stawili się: Dżekuś, Lola, Łatka i Brunio. Wszyscy zawodnicy pomyślnie przeszli odprawę weterynaryjną a nie było jak zwykle. Każdy pies został osłuchany i obmacany. Książeczka zdrowia przeczesana strona po stronie. To nam się bardzo podobało. I wcale nie było opóźnienia, pomimo wielu uczestników. Szkoda, że nie jest to standardem na zawodach.
Sprawnie i rzeczowo przeprowadzono odprawę techniczną i wystartowaliśmy. Trasa częściowo przebiegała przez tereny znane mi z poprzednich imprez, na szczęście nie było tej durnej kładki z Dog Orientu. Były za to stawy przy których zrobiłam pamiętne zdjęcie, które wygrało konkurs fotograficzny :) Wiedziałam, że będziemy tonąć w piachu, na szczęście na trasie było dużo wody do taplania. W zasadzie zgubiliśmy się tylko raz i to trochę. A nawigacja w tym terenie do najprostszych nie należy. Nawet doświadczeni zawodnicy dali się zwieść wielości ścieżek. Duży fragment przebiegał szlakiem konnym. Skłonności Brutusa do zjadania końskiej kupy okazały się bezcenne :) Na mecie czekał na nas posiłek regeneracyjny i to bez ograniczeń. Była kawa, ciasto, zupa grzybowa i kiełbaski z ogniska. Bazą zawodów była agroturystyka wprost wymarzona na wypady za miasto. Piękny teren, rozległy, częściowo piaszczysty. Były dyplomy. W losowaniu nagród szczęście uśmiechnęło się do Łatki i Brunia. Pogadaliśmy ze starymi znajomymi i poznaliśmy nowych. Po raz kolejny przekonałam się, że można zorganizować perfekcyjne zawody. Jak zawsze u Wild Dogów. Dziękujemy Wam Organizatorzy!
|
Można i tak... |
|
Złapię tą muchę |
|
Pieski na medal |
|
Nagroda Łatki |
|
Nagroda Brunia |
|
Takie zdjęcie zrobiłam na konkurs, tylko sosna była cała |
|
Zawsze na właściwym szlaku |