Fidżi zastanawia się z kim by się tu zaprzyjaźnić?
Tofik zastanawia się co by tu robić, bo tu nudno jest....
Start dystansów mid i mini. Trochę się nam ekipa pogubiła, ale najważniejsze, że odnaleźliśmy się na mecie.
Pierwsze chłodzenie.
Pierwszy piach.
Pierwsze danie, drugie danie, sałatka.... tylko widelca nie mam.
Po obiedzie oczywiście sjesta.
O matko! one tam jedzą!
Bufet jak bufet jest zaopatrzony.... śpiewała Maryla Rodowicz, ten bufet był niestety marnie zaopatrzony. Pomarańczy nam zabrakło i muszę się do tego przyznać, to my zjedliśmy ostatnie banany! Trochę nam głupio z tego powodu, ale trudno, kto pierwszy ten lepszy. Organizatorzy wstydźcie się, to nie powinno mieć miejsca na imprezie tej rangi.
Dylematy, którą wybrać z dróg.... by oddalić moment bolesnego rozstania.
Staw w Kokotku.
Krótkie podsumowanie.
Trasa przebiegała bardzo malowniczo, tereny wręcz idealne do wszelkich form aktywności. Zmęczenie i ból fizyczny to normalka przy pokonywaniu trasy 28 km. Wiedziałam, że trzeba będzie wysłuchać skarg, utyskiwań i nerwowych ripost, więc wcale nie zrobiło to na mnie wrażenia ;). Kochani! Byliście świetni, Prezes jest z Was dumny! O to w tym chodzi, żeby pokonywać własne słabości w towarzystwie swojego psa, znajomych, rodziny. Mam nadzieję, że odpoczniecie i nie będą to ostatnie nasze wspólne zawody. Możecie chwalić się ranami doznanymi w boju. A wspomnienia będą bezcenne, gdy za 50 lat spotkamy się na lotnisku. I na koniec trochę kwasu w stronę organizatorów. Nie był to nasz pierwszy Puchar Polski, więc wiemy, że można lepiej. Fakt braków w bufecie, to pestka w porównaniu do braku obiadu dla ostatnich zawodników meldujących się na mecie, mieli to przecież wymienione w świadczeniach. Brak ciepłej herbaty też nas zdziwił. Mam nadzieję, że wnioski zostaną wyciągnięte, bo nie liczą się tylko ci robiący niesamowite osiągi, ale inni zawodnicy też zasługują na szacunek i równe traktowanie. Ale to oczywiście tylko moja opinia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz