niedziela, 31 maja 2015

Relacja z udanego ataku na Czupel. Z drugiej ręki

Wystartowaliśmy z Czernichowa niebieskim szlakiem przez Suchy Wierch, Rogacz na Czupel. Podejście dało mi w kość, bo Brunio nie chciał mnie ciągnąć. Było trochę błota, dużo kamieni w czymś co przypominało rów lub dawne koryto rzeki. Po udanym szczytowaniu pomaszerowaliśmy dalej niebieskim do schroniska na Magurce Wilkowickiej. Powyginane graby tworzą w tym odcinku drogi niemal baśniowy krajobraz, który w górach widziałam po raz pierwszy. Bardzo łatwy, spacerowy odcinek trasy. Nawet Szymek mi wybaczył to podejście ;) 
 W schronisku do nabycia za jedyne 5 zeta pyszne cieplutki bułeczki cynamonowe. Można kupić ile się chce i nikt nie krzyczy, że znowu klient chce bułki, więc klimatu Boraczej nie ma. Był leżing, smażing, trawing i piffffko. Zgubne skutki smażingu możecie podziwiać na ostatnich zdjęciach. Krem z filtrem miałam oczywiście w plecaku. Zmęczeni wypoczynkiem postanowiliśmy wracać. Ponownie zdobyliśmy Czupel, tym razem od drugiej strony. Takie wyczyny tylko z Psim Odlotem.
 Zejście czerwonym szlakiem wcale nie było łagodne i łatwe. Momentami szliśmy brzegami stromego, głębokiego jaru. Dla turysty lub patyczaka to betka ale z psem przypiętym do pasa nie było to wcale proste.. Minęliśmy Diabli Kamień, zdobyliśmy Przysłup i dalej szliśmy żółtym do Soliska na Gronik i Przyszop. Ta część szlaku żółtego i zielonego nie jest już tak dobrze oznakowana jak trasy bardziej uczęszczane. Ostatni odcinek niebieskiego przed samym zejściem do drogi jest wręcz niebezpiecznie śliski! Krzysiek poślizgnął się stojąc, a jak tu iść na dół z psem na pępowinie?
Decyzja o wyprawie w góry była słuszna. Nigdzie nie wytrenuje się podejścia tak jak w naturalnych warunkach. Dla mnie najważniejsze było jednak ćwiczenie schodzenia w trudnych warunkach. Na zawodach nie ma zmiłuj! Brunetka











































Relacja z udanego ataku na Czupel. Część 1