niedziela, 28 czerwca 2015

Mordęga czyli racuchy, storczyki i owce

Trasa: Soblówka szlak zielony do Przełęczy Przysłop      https://pl.wikipedia.org/wiki/Prze%C5%82%C4%99cz_Przys%C5%82op_(Grupa_Wielkiej_Raczy)
  szlak żółty do Bacówki PTTK na Rycerzowej ( racuchy z jagodami i turniej siatkówki górskiej)
 szlak czarny łącznikowy do czerwonego i na Wielką Rycerzową, dalej przez Majów, Banię do  Przełęczy Przegibek do schroniska
 szlak zielony do Rycerki
 szlak niebieski do Przełęczy Młada Hora ( owca powala Kojota) i dalej do Przełęczy Kotarz i
 Soblówki ( poziomki mniam)
Długość trasy 27 km, czas trwania z postojami na jedzenie, picie, siku, kupę, poziomki, jagody, odpoczynek i bój z owcami 9 godzin.
   
Zacznę od początku..... Auta zaparkowaliśmy na parkingu przy kościele. Odpowiednio nastawieni na ekstremalne podejścia ruszyliśmy asfaltową droga, która szybko przeszła w szeroką polną dróżkę. Pierwszy postój na jajeczko zrobiliśmy po 20 minutach :) , w końcu to nie zawody a śniadanie na polance ze storczykami często się nie zdarza. W otoczeniu drewnianej wiaty był jeszcze basen dla psów z kaskadami i ubikacja z bieżącą wodą. Pokrzepieni ruszyliśmy na podbój gór. Podejście nie było trudne, piękne widoki i kontakt z przyrodą dodawały nam sił. I storczyki! Przy samej drodze!
  W świetnych humorach weszliśmy na Przełęcz Przysłop. Po naradzie ustaliliśmy, że dalej pójdziemy szlakiem żółtym. Wybór był trafny, piękne widoki i strome podejście. Cudowne miejsce na kolejny odpoczynek. My postanowiliśmy dojść do schroniska motywowani silnym pragnieniem konsumpcji słynnych racuchów. Delicje, niebo w gębie. Nasze zdziwienie wzbudziła duża ilość osób grających w siatkówkę. Coraz więcej grup docierało pod schronisko, wyciągało z plecaka piłki i zaczynało grę. Jaka szkoda, że nie wiedzieliśmy, że to był Turniej Siatkówki Górskiej. Drużyna musi liczyć czterech członków a nas akurat tylu było. W przyszłym roku musimy się zapisać. Fajnie, że są na tym świecie ludzie bardziej szurnięci od nas.
https://www.facebook.com/events/666637700131560/
  Ruszyliśmy w dalszą drogę. Było widokowo, trasa urozmaicona. Doszliśmy do kolejnego schroniska po drodze mijając piękne kwitnące łąki. I znowu storczyki!  W schronisku Na Przegibku można kupić przetwory własnej roboty w tym miód mniszkowy i syrop sosnowy oraz świeżutki bunc i bryndzę. Po posiłku ruszyliśmy dalej i teraz przygody dopiero się zaczęły. W tym odcinku trasy trzeba bardzo pilnować znaków, bo na skutek wycinki oznaczenia są mało widoczne. Kręte, strome i wąskie  ścieżki były miejscem testu nowych butów Rafała.
  W Rycerkach spotkaliśmy parę turystów, którą mijaliśmy na Wielkiej Rycerzowej. Te szlaki są bardzo mało uczęszczane w porównaniu z Rysianką, nie mówiąc o pętli Brenna.
  Szlak wiodący do Mładej Hory był stromy, błotnisty z kałużami tak głębokimi, że nawet Fidżi musiała pływać. Już prawie doszliśmy do przełęczy gdy na naszej drodze stanęło stado owiec. Jak to dobrze, że mamy w drużynie psa studiującego zaganianie owiec. Pewnie wszystko poszło by gładko gdyby nie jedna owca przywiązana łańcuchem. Tak pięknie oplątała Kojota powalając go na ziemię, że wszystkim opadła kopara. Ja uratowałam Łatkę odpinając ją od Krzyśka przytulonego do owieczki. W tym czasie reszta spłoszonego stada, w tym kozy rogate zaczęła kombinować jak nam wszystkim dowalić. Dżeki darł ryja na owce, Aga na Dżeksona. Zadyma i rozpierducha w naszym stylu. Nikt z zebranych tubylców nie przyszedł nam z odsieczą, pewnie nagrywali na komórki i teraz bijemy rekordy oglądalności. Nawet ksiądz nie wezwał zgromadzonych do modlitwy. Kojot w końcu uwolnił się z objęć owieczki i czym prędzej spieprzyliśmy w bezpieczne miejsce, zataczając się ze śmiechu.
  W błocie, trudzie i znoju doszliśmy w końcu do parkingu, końca naszej mordęgi. Po drodze jedliśmy jagody i poziomki. Właśnie miałam myć nogi w rzeczce gdy zaczęło padać. Ubłoceni wykończeni, ale szczęśliwi wróciliśmy do domów. Do następnego razu!